Zastanawiam się jak to było, gdy Maryja i Józef patrzyli na Dzieciątko Jezus - na swojego Boga...
Tylko życie głębokiej modlitwy... tylko ciągłe wsłuchiwanie się w cichy Głos Najwyższego... mogło dać im poczucie, świadomość, że to Niemowlę to Bóg...
Tak często spodziewamy się mistycyzmu w naszym życiu z Bogiem...
nadzwyczajnych doświadczeń...
uduchowionych rozmów co krok...
aniołów za każdym rogiem...
i unoszenia się na modlitwie...
W drodze do Betlejem, gdy nie można było znaleźć miejsca na nocleg, nie było mistycyzmu...
W żłóbku, które stało się kołyską nie było mistycyzmu...
Gdy uciekali do Egiptu...
Gdy z rozkazu Heroda ginęły dzieci...
Gdy Jezus dorastał w zaciszu domu w Nazarecie...
Gdy uczył się zawodu cieśli...
...nie było mistycyzmu...
Święta nie mogą trwać wiecznie - trzeba się brać do pracy...
... do pracy nad sobą...
...do pracy nad doktoratem...
...do tego wszystkiego, co stawia przede mną kolejny dzień...
...żyjąc życiem modlitwy...
zasłuchania w Głos Najwyższego...
by dostrzegać Boga w codzienności...
jak Święta Rodzina...
0 komentarze:
Prześlij komentarz