piątek, 21 listopada 2003

Zamknięcie otwierające...

"Samo osadzenie za wysokim murem czy w zastrzeżonym miejscu nie powstrzyma ducha, który może być wypełniony pragnieniami doczesnymi. Potrzeba więc równolegle, a może najpierw mówić o klauzurze serca.
[...] Klauzura serca znaczy nie dopuszczanie do siebie zwątpienia, zniechęcenia, wzburzenia uczuciowego, na utrzymaniu serca i umysłu wolnego od zaciemnienia. Znajduje swe miejsce w trwaniu w trzeźwości duchowej, by nie dać się uśpić nieprzyjaciołom duchowym. Taka trzeźwość to stan serca głęboko przebudzonego, zdyscyplinowanego, które nie da się zwieść z właściwej drogi. Jest to stan ducha, w którym człowiek jest gospodarzem u siebie, daleki od wszelkich form upojenia poza upojeniem Duchem, od namiętności, by być roztropnym i trzeźwym, jak wzywa św. Piotr (1P 4,7)
[...] Klauzura serca pozostaje ciągłym wezwaniem do nawrócenia, nawracania swych słów, myśli, pragnień, "zawracaniem" ich do Boga. Tu wszystko ma stawać się modlitwą, nawet zwykła rozmowa, jak chciałby św. Paweł, by przemawiać do siebie w psalmach i hymnach (Ef 5,19). Klauzura jest sercem zwróconym z dziękczynieniem do Oblubieńca i spijaniem słów prawdy z Jego ust."


(M.Zawada, Zaślubiny z samotnością )

Do klauzury zewnętrznej wezwani są nieliczni...
Do wewnętrznej niekoniecznie...

---

Dziś jest dzień życia konsekrowanego klauzurowego :)




0 komentarze:

Prześlij komentarz