poniedziałek, 22 września 2003

Jeśli...

"Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech mnie naśladuje !" Łk 9,23

Jeśli tylko chcesz....

Pierwszy krok to oczywiście decyzja: Kto chce....
Nie ten, kto się zastanawia, kto się waha, lecz ten, kto chce iść za Mną.
Jezus pyta mnie i ciebie: Czy CHCESZ iść za Mną ?
- i nie każe odpowiadać natychmiast.
Najpierw ukazuje, co to znaczy iść za Nim.
Pierwsze, to zaprzeć się siebie. To jest bardzo trudne. Zaprzeć się siebie, to jakby ogołocić się z wszystkiego, wyrzec się tego.
To jakby powiedzieć o sobie: Nie znam tego człowieka, ja się z nim nie identyfikuję. To znaczy walczyć z każdym pragnieniem,
które pochodzi ODE MNIE, wyrzekać się
WŁASNYCH myśli, pragnień, planów.

To wydaje się takie oczywiste. Gdy jednak stajesz wobec decyzji, która cię wiele kosztuje, od której wiele zależy...., to wtedy nie jest to takie proste.
Jezus pokazuje, że kroczenie za Nim, to wybieranie trudów. Chrześcijanin nie szuka przyjemności, a wręcz od nich ucieka. Nasze życie to nieustanna walka z samym sobą, z własnymi pożądaniami.
Jezus wie, co dla nas najlepsze. On wie ile człowiek może, nigdy nie nakłada zbyt dużego ciężaru. Przecież sam dźwigał krzyż.

Właśnie KRZYŻ. ... niech weźmie swój krzyż...
Nie chodzi o to, by z rezygnacją zgodzić się na to, co nas spotyka.
Nie ! Chodzi o umiłowanie krzyża. O umiłowanie tego trudu, o zjednoczenie się z Chrystusem.

A teraz : niech Mnie naśladuje...
Naśladować...
to być... jak On... we wszystkim...
Być ubogim dzieckiem w Betlejem. Ogołocić się ze wszystkiego, zrezygnować z luksusu, ograniczyć się do tego, co jest konieczne. Jezusowi wystarczył żłóbek z siankiem i ciepłe oddechy zwierząt. Był w dobrych rękach Mamy, tak jak my.
Naśladować...
to uciekać do Egiptu, bo Herod czyha i chce zabić...
to uciekać przed grzechem, to walczyć z pokusą, bo szatan krąży jak lew ryczący...
Naśladować...
to być dwunastoletnim Jezusem, który cały jest w tym, co należy do Ojca, który jest pochłonięty sprawami Ojca....
to być zatopionym w Bogu, w modlitwie przez cały dzień, a nawet noc...
Naśladować...
to słuchać słów Taty: Tyś jest mój Syn umiłowany...,
ale także pościć na pustyni wśród wielu pokus...
I wytrwać.
Naśladować...
to głosić Królestwo....
to leczyć złamanych na duchu...
to głosić rok łaski od Pana...
Naśladować...
to dawać siebie jak rozmnożony chleb.... zgłodniałym ludziom...
to stawać się Eucharystią...
to kochać bliźnich miłością doskonałą,
a nikt nie ma większej miłości od tego, kto swoje życie oddaje za przyjaciół.
Naśladować...
to oddać życie za przyjaciół ( a przyjaciel ma równać się bliźni ),
to umierać jak Jezus
od trwogi Getsemani, gdzie rozpoczyna się całkowite opuszczenie...
Przez pojmanie, gdy dajesz związać sobie ręce miłością.
Wtedy przychodzi poniżenie...
Rozpoczyna się sąd, w czasie którego wszyscy stają po drugiej stronie...
Ale ja nie mogę się wahać, bo Jezus się nie wahał...
On był Prawdą, On jest Prawdą
i ja mam być Prawdą.
Mam zawsze stawać po stronie prawdy, mam stawać w prawdzie...Choć głowę rani korona cierniowa,
korona gorzkich słów, plotek, zarzutów...
Choć oczy zalewa krew, morze bólu...
Lepiej nie patrzeć na zło, lepiej dostrzegać w ludziach dobro.
Niech krew obmywa oczy, by nie doszukiwały się zła, lecz dobra.
To nic, że całe ciało to jedna rana...
... naśladować ...
Przyjąć niesprawiedliwy wyrok z miłością...
i z miłością wziąć krzyż.... i nieść go...,
ale także przyjąć pomoc Szymona, który może nawet początkowo będzie się buntował....
Naśladować to przyjąć pomoc od Szymona, ale także nieść pomoc płaczącym niewiastom,
to przyjąć chustę Weroniki i złożyć głowę w ramionach Mamy...
Naśladować...
to upadać, ale i powstawać, czerpiąc moc z chwały Taboru, ze słów Ojca, które zawsze są pełne miłości.
Naśladować...
to dać się obnażyć, całkowicie.
oddać wszystko, nic nie zachować dla siebie.
Choć bolą rozrywane na nowo rany, boli wszystko,
ale to nic.
.... naśladować...
Rozciągnąć dłonie na krzyżu, rozciągnąć nogi i dać się przybić... już na zawsze...,
bo to z miłości... za przyjaciół...
I jeszcze wołać: Pragnę !,
myśląc o zbawieniu dla swych braci i sióstr,
myśląc o tym, że chcesz, by poznali Jezusa...
I wskazywać im Maryję, Mamę...
Pomimo szyderczego śmiechu i słów:
Zstąp z krzyża, a uwierzymy ci !
Zrezygnuj ! Pójdź na kompromis, a my ci uwierzymy, że mówisz prawdę, że masz rację !
NIE ! Nie można zejść z krzyża, choć czasem to wydaje się korzystniejsze, sensowniejsze.
NIE !
To właśnie w krzyżu jest sens tego wszystkiego, bo Jezus z niego nie zszedł...
A ja mam JEGO naśladować.
Mam wytrwać. Nawet w największym opuszczeniu, gdy wydaje się że nawet Bóg opuścił...
Właśnie wtedy mam wołać: Odpuść im, bo nie wiedzą co czynią !
- to dopiero jest pełnia miłości.
Teraz mogę oddać się w ręce Ojca, bo ten moment, to szczyt.
To jest właśnie śmierć dla świata, śmierć mojego "ja" .
Wtedy, gdy wszystko wydaje się skończone, gdy wydaje się, że straciło się życie
- właśnie wtedy ono naprawdę się zaczyna.
W tej chwili rodzi się człowiek do życia wiecznego.
Bo Bóg dalej prowadzi nas ścieżką za Jezusem, byśmy mogli naśladować Go w życiu w chwale, w oglądaniu Oblicza Ojca....
...naśladować...
to żyć życiem Jezusa w każdej chwili
i każdego dnia na nowo umierać dla własnego egoizmu, pychy, zazdrości, lenistwa...
dla grzechu...
ku życiu wiecznemu...
 


Jezus pyta każdego z nas: CZY CHCESZ MNIE NAŚLADOWAĆ ?


0 komentarze:

Prześlij komentarz